Chcę Wam pokazać kilka zdjęć z takiego kilkugodzinnego spacerku w okolicy Rzeszowa. Zaczęliśmy ok. 9:30 na Zalesiu w Rzeszowie. Tam przy pętli autobusowej (ul. Łukasiewicza) zaczyna się krótki, czarny szlak o charakterze górskim (chociaż nie wiem, kiedy ta informacja została podana do wiadomości publicznej, bo spora część tego szlaku przebiega teraz ulicą Zelwerowicza, która jest pięknie wyasfaltowana). Szlak ma długość ok. 2,5 km. I "dochodzi" do niebieskiego szlaku, który ma swój początek w dawnej miejscowości Biała, obecnie jest to dzielnica Rzeszowa (jest to drugi co do długości, za Głównym Szlakiem Beskidzkim szlak w Polsce). Naszą wycieczkę zakończyliśmy w Chmielniku.
Kwitnie już leszczyna. Oby tylko nie zmarzła, gdyby nadeszły zimniejsze dni. Kwiaty żeńskie wyglądają bardzo podobnie do pąków liściowych, z których wyrasta różowy pędzelek. Prawda, że urocze:
I kwiaty męskie:
Podbiał również nie zawodzi. Te żółte kwiatki kojarzą mi się z podstawówką i pierwszymi cieplejszymi dniami. I ciekawostka kulinarna: jego liście można wykorzystywać do przygotowywania gołąbków.
Są oczywiście i bazie:
I jeszcze taki bluszcz z pąkami kwiatowymi a może owocami ??? Czy to bluszcz pospolity? Ciekawe jest w nim to, że nie pnie się tylko po samym pniu tylko tworzy takie jakby gałęzie. Widziałam taki jeszcze tylko w Pieninach i na starym cmentarzu przy ulicy Targowej w Rzeszowie.
Mrówki jeszcze bardzo leniwie i powoli zabierają się do pracy. Ale mrowisko już żyje. Na zdjęciu z pozują też orzeszki buczynowe, które po podprażeniu na patelni (aby wyparował jakiś tam alkohol) są jadalne.
A po drodze zauważyliśmy taki obraz powalentynkowy. Chyba Walentynka nie odwzajemniła miłości.
A w rowie i na poboczu:
A na koniec jeszcze taka stara chatka. Chyba jeszcze pokryta strzechą:
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz